top of page

10 lat Głodnych Kawałków nie da się spisać w kilku linijkach. 

Historie Głodnych Kawałków zaczęłam pisać rok przed otwarciem kawiarni. Wtedy nawet w najśmielszych snach nie pojawiał się jeszcze lokal, a blogosferę na głowę biły rubryki kulinarne w papierowych wydaniach domowych poradników. W tym okresie przez kilka wcześniejszych lat prowadziłam studio graficzne. Zmęczona projektowaniem desperacko szukałam jakiegoś wentyla. I tak po kilkunastu miesiącach grafomańskich popisów, 100 metrów od mojego ówczesnego domu, pierwszy raz otworzyłam drzwi Głodnych Kawałów dla gości. Jak się okazuje ten trzydziestometrowy lokalik wywołał trzęsienie na dzielni, którego reminiscencje odczuwam do dziś, od czasu do czasu słysząc od sąsiadów "otworzyła byś coś" Wraz z wspaniałymi ludźmi, z którymi znajomość cenię sobie ogromnie do dziś, przecieraliśmy ścieżki śniadaniowego, osiedlowego bistro, butikowego cateringu i kiełkującej kuchni roślinnej. 

STYLIZACJE, PUBLIKACJE I KOLACJE ;)

Przez ponad 10 lat moja osobista książka kucharska nabrała całkiem pokaźnych rozmiarów.

W czasach covida gdy więcej nie wolno niż wolno, a robienie jakichkolwiek planów przypomina pisanie patykiem po wodzie, nadarzyła się okazja, żeby podzielić się tym wszystkim co i tak w głowie się nie mieści. Zaczęłam pisać :) 

Oddaję Wam bloga, w którym znajdziecie nie tylko sprawdzone przepisy na evergreeny zebrane podczas dziesięciu lat pracy, ale również kilka wskazówek jak bez bólu wsiąknąć w kuchenny ekosystem oraz garść historyjek z tak zwanego backstage ;)

Mam nadzieję, że dzięki publikowanym tu treściom, wrócą do Was ulubione smaczki i zaczniecie gotować w domach dla siebie i swoich bliskich, z równie wielką pasją, z jaką ja robiłam to dla Was przez ostatnie 10 lat.

1546385_741489019195218_1829337952_n.jpg
46432639_2230557663621672_7499467271996178432_o.jpg

CHEDER 

Z Festiwalem Kultury Żydowskiej współpracowałam 5 lat. Zaczęło się nieśmiało od wspólnych śledzików i rocznicowych wyskoków. Po 2 latach współpraca nabrała rumieńców, co zaowocowało cyklicznymi szabatowymi śniadaniami, serią warsztatów, kolacji i wspaniałą kuchnią, zwaną również pieszczotliwie karcerem :)

To tutaj zaczęła się moja przygoda z kuchnią Fani Lewando i tutaj swój początek miały Mecyje.

Cheder wyznaczył mi ścieżkę zawodowego i osobistego rozwoju na wiele lat, a czas oddany temu miejscu zaowocował świetnymi projektami i soczystymi znajomościami, trwającymi do dziś.

IMG_2686.JPG

zupełnie inaczej

Historie Głodnych Kawałków zaczęłam pisać rok przed otwarciem kawiarni. Wtedy nawet w najśmielszych snach nie pojawiał się jeszcze lokal, a blogosferę na głowę biły rubryki kulinarne w papierowych wydaniach domowych poradników. W tym okresie przez kilka wcześniejszych lat prowadziłam studio graficzne. Zmęczona projektowaniem desperacko szukałam jakiegoś wentyla. I tak po kilkunastu miesiącach grafomańskich popisów, 100 metrów od mojego ówczesnego domu, pierwszy raz otworzyłam drzwi Głodnych Kawałów dla gości. Jak się okazuje ten trzydziestometrowy lokalik wywołał trzęsienie na dzielni, którego reminiscencje odczuwam do dziś, od czasu do czasu słysząc od sąsiadów "otworzyła byś coś" Wraz z wspaniałymi ludźmi, z którymi znajomość cenię sobie ogromnie do dziś, przecieraliśmy ścieżki śniadaniowego, osiedlowego bistro, butikowego cateringu i kiełkującej kuchni roślinnej. 

STYLIZACJE, PUBLIKACJE I KOLACJE ;)

Przez te wszystkie lata moja osobista książka kucharska nabrała całkiem pokaźnych rozmiarów.

W czasach covida gdy więcej nie wolno niż wolno, a robienie jakichkolwiek planów przypomina pisanie patykiem po wodzie, pora podzielić się wspomnieniami. 

Po 10 latach wyboistych i krętych dróg w gastro można jednoznacznie stwierdzić, że wracam do punktu wyjścia ;) bardziej doświadczona i świadoma co mam do powiedzenia :) Oddaję Wam bloga, w którym znajdziecie nie tylko sprawdzone przepisy na evergreeny zebrane podczas dziesięciu lat pracy, ale również kilka wskazówek jak bez bólu wsiąknąć w kuchenny ekosystem oraz garść historyjek z tak zwanego backstage ;)

Mam nadzieję, że dzięki publikowanym tu treściom, wrócą do Was ulubione smaczki i zaczniecie gotować w domach dla siebie i swoich bliskich, z równie wielką pasją, z jaką ja robiłam to dla Was przez ostatnie 10 lat.

ENJOY ;)

W życiu każdego twórcy nastaje taki moment, kiedy lepiej się nie odzywać.

Osobiście, gdy zaczynam upodabniać się do slajsa wczorajszej hawajskiej, pakuję co się da iwyjeżdżam. 

Rozłożyste akacje u bram Negev są rarytasem, ale w tych podróżach nie chodzi o cel, lecz o drogę. O to żeby się nażreć życiem, popijając chwilami. Kiszona maroszka w Petrozavodsku, soczyste melony z kibucu nieopodal Be'er Ora, wrzosowy miód na Milos, Specjal w Swaderkach czy bulion z jesiotra w Białowieży mogą smakować tak samo dobrze.

 

Moją ulubioną destynacją od kilku lat jest Grecja. Pod stertą turystycznych katalogów kryje się prawdziwy kraj, brutalny, przysypany piaskami z Sahary, grzmiący wielokulturowy ul. Uzależniający. Tutaj też mam swoją paczkę, ale to już temat na kolejną opowieść :)

mecyje

Przez ponad rok w oparach cieciorki i smażonej cebuli, wspólnie tworzyłyśmy kuchnię Chederu, oficjalnej klubokawiarni Festiwalu Kultury Żydowskiej. Tahina przefiltrowała nasze żyły, a hummus scalił na dobre. Mimo, że dzisiaj każda z nas pielęgnuje własne podwórko, więź jaka powstała między nami dzięki ciężkiej pracy i wspólnej pasji, nie pozwala o sobie zapomnieć.

IMG_0919.jpg

Spotkałyśmy się ponownie, aby przywrócić życiu wyjątkową książkę przedwojennej, wileńskiej restauratorki Fani Lewando.

Książkę przetłumaczyła bezpośrednio z oryginalnego wydania z 1938 roku, z Jidysz, Marion. Wraz z Karoliną i Olą odtwarzałyśmy receptury jak najwierniej było to możliwe. Ubrałyśmy je w dzisiejszą formę zapisu, aby każdy mógł je wykonać. Czasami dodawałyśmy ich wegańską wersję, kontynuując tym samym idee Fani. Na straży tego przedsięwzięcia stała niestrudzona wegańska terrorystka Ola D. Odkryłyśmy przy tym fascynującą i barwną postać autorki. Wśród pożółkłych kart, tropiłyśmy jej myśli, zgadywałyśmy intencje, wyczuwałyśmy temperament i nastroje. 

Ta książka, to nie tylko zbiór przepisów, to również pełna chałd mąki, wywrotek masła, bitej śmietany i wzburzonych drożdży podróż do fantastycznego świata, którego już nie ma.

warsztaty

polin, marta

718705_55d36a3a004d4c5dbdba22c529fabb6d~mv2.png

Spotkałyśmy się ponownie, aby przywrócić życiu wyjątkową książkę przedwojennej, wileńskiej restauratorki Fani Lewando.

Książkę przetłumaczyła bezpośrednio z oryginalnego wydania z 1938 roku, z Jidysz, Marion. Wraz z Karoliną i Olą odtwarzałyśmy receptury jak najwierniej było to możliwe. Ubrałyśmy je w dzisiejszą formę zapisu, aby każdy mógł je wykonać. Czasami dodawałyśmy ich wegańską wersję, kontynuując tym samym idee Fani. Na straży tego przedsięwzięcia stała niestrudzona wegańska terrorystka Ola D. Odkryłyśmy przy tym fascynującą i barwną postać autorki. Wśród pożółkłych kart, tropiłyśmy jej myśli, zgadywałyśmy intencje, wyczuwałyśmy temperament i nastroje. 

718705_517073d7052e4f1cac03ee28c048cc9d~mv2.png

projektowanie

girls, food and superpower

118864465_617055932320533_2208106662420839202_n.jpg
IMG_6613.HEIC

Śniadanie
obiad

Skromna mała chata pod lasem. Ostatni dom we wsi Marcyporęba. Mieszkają tu Mark i Marta, artyści. W ogrodzie stoi długi, przyjazny stół, zadaszony żaglem. Pyszna wiejska sielanka. Las, hamaki, niebo i ptaki... tak do swojej bajki zaprasza Marta

Władczyni chaosu, nieustraszona marzycielka, artystka, rzeźbiarka, kuchara, matka kwoka, kobieta broni, pomysłodawczyni głośnych projektów jak Eataway czy LocalLife. Przetoczyłyśmy wspólnie nieco czasu nad garem wypełnionym owczymi łbami, wędzarnią napakowaną po brzeg śliwkami, szprycując tysiące pączków, pykając w krykieta, brnąc przez śniegi Pilska, czy kłaniając się sowom. Wspaniały, inspirujący i serdeczny człowiek o niegasnącym uśmiechu kota z Cheschire. Wpadajcie do Marcy, aby ogrzać się blaskiem tej zajebistości.

Przy ilości realizowanych projektów przez ostatnie 10 lat, życie towarzyskie nie było możliwe, w pracy miałam jednak szczęście spotykać fantastycznych ludzi. Z niektórymi kumpluję się do dziś, a z Paniami z galerii wyprażamy od czasu do czasu całkiem smaczne pomysły.

OLA FRUGA

jest dietetyczką, flirtująca od kilku lat z fotografią. Ciągle nie chce mi wierzyć, ale całkiem dobrze jej to wychodzi, czego najlepszym dowodem są książki które wspólnie opracowujemy, Kuchnia Fani i ostatnia, Mąka i Woda. Na golden hour rzucamy się jak sroki na bransoletki. Umiemy z "kupy" zrobić czekoladki i środka zimy, greckie lato. ​ Bo gdy jesteś przy melodii, to niczego się nie boisz ;)

books

Rozłożyste akacje u bram Negev są rarytasem, ale w tych podróżach nie chodzi o cel, lecz o drogę. O to żeby się nażreć życiem, popijając chwilami. Kiszona maroszka w Petrozavodsku, soczyste melony z kibucu nieopodal Be'er Ora, wrzosowy miód na Milos, Specjal w Swaderkach czy bulion z jesiotra w Białowieży mogą smakować tak samo dobrze.

 

Moją ulubioną destynacją od kilku lat jest Grecja. Pod stertą turystycznych katalogów kryje się prawdziwy kraj, brutalny, przysypany piaskami z Sahary, grzmiący wielokulturowy ul. Uzależniający. Tutaj też mam swoją paczkę, ale to już temat na kolejną opowieść :)

W życiu każdego twórcy nastaje taki moment, kiedy lepiej się nie odzywać.

Osobiście, gdy zaczynam upodabniać się do slajsa wczorajszej hawajskiej, pakuję co się da iwyjeżdżam. 

AŚKA BAUMGARTNER

To postać, której nie da się opisać w krótkim akapicie. Piękna, chodząca własnymi ścieżkami kobieta, która co postanowi, to zrobi.

Inspiruje, dopinguje do działania i sypie pomysłami z rękawa :) Poznałyśmy się przez przypadek, ale ponoć każdy ma taki przypadek na jaki zasłużył :)

Grzejemy się raz na czas swoimi słońcami, gadając o hadronach, halejach i innych na cha ;)

Z tego gadania wychodzą nam czasem całkiem fajne fotki. Tak było gdy na tapecie pojawił się cloud kitchen - Osom. Rozpracowanie menu okazało się nie być aż takim wyzwaniem jak jego sfotografowanie. Chałdy mięcha i ociekającego perwersją comfort foodu, wymagają ogromnej kreacji i bystrego oka.

I ona to ma.

bottom of page